Eragon obudził się zlany potem, ciężko
oddychając. Wciąż widział przed oczami przerażoną twarz kobiety. Kobiety, do
której w śnie celował z łuku. Kobiety, którą niegdyś kochał.
Szybko wstał z łóżka, umył się i ubrał.
Ponieważ miał jeszcze ponad dwie godziny do pierwszych zajęć, udał się do
Slytha du Eldunari, aby w towarzystwie prastarych smoków oddać się medytacji.
Sięgnął myślą ku Saphirze.
"Tak,
mój maaaały?" Saphira ziewnęła potężnie, widocznie dopiero się obudziła.
"Wybacz,
nie chciałem cię budzić. Mówię tylko, że
idę teraz pomedytować" odpowiedział Eragon.
"Dobrze.
Tylko pamiętaj, żeby się nie spóźnić na zajęcia. To nie przystoi."
Eragon nie odpowiedział, tylko od razu skierował się
w stronę jaskini. Tam mógł się nareszcie odprężyć. Łącząc swój umysł z umysłami
smoków mających tysiące lat, poczuł się zaledwie nic nie znaczącą mrówką w
wielkim świecie. Glaedr, jeden z Eldunari i jednocześnie jego mistrz, prychnął
z niezadowoleniem.
"Pamiętaj,
Eragonie, że nawet najmniejsza mrówka ma wpływ na losy świata. Nie można jej
lekceważyć!"
"Tak,
mistrzu" odpowiedział skruszony Eragon i ponownie zatonął w medytacji.
Wyrwało go z niej dopiero głośne nawoływanie Saphiry, zarówno w myślach, jak i
na głos. Eragon pożegnał się pospiesznie ze smokami i pobiegł prędko na polanę,
gdzie oczekiwała go już jego uczennica, Fristaya. Była pierwszym i, jak na
razie, jedynym Smoczym Jeźdźcem, od kiedy osiadł na tej wyspie, czyli od
dwunastu lat. Jej nauka trwała już ponad rok, a sama miała niedługo skończyć
dwadzieścia jeden lat. Ona i jej smok Oronafel pasowali do siebie idealnie.
Oboje mieli takie same charaktery, byli odważni i nie brak im było wyobraźni.
Oronafel był małym smokiem w porównaniu z Saphirą, ale na pewno był większy od
niej kiedy się wykluł. Jego łuski były fioletowe, co zastanawiało Eragona, ponieważ był to
rzadko spotykany kolor u smoków. Może jeden z rodziców był niebieski, a drugi
czerwony?
W każdym razie, ani jego, ani Saphiry nie
było nigdzie widać, co oznaczało, że musieli już rozpocząć lekcje. Eragon
postanowił zrobić to samo. Podszedł do Fristayi. Ona pierwsza się odezwała:
-
Eragon-elda, czy dziś już zaczniemy walkę na miecze?
- Przykro mi,
ale wpierw musisz nauczyć się panować nad swym ciałem, aby móc potem
odpowiednio nim pokierować w walce. A teraz proszę, przygotuj się do Tuatha du
Orothrim. Będę ci przy tym towarzyszyć.
Po serii ćwiczeń budujących równowagę,
sprawność, rozciągliwość i spostrzegawczość, Eragon kazał dziewczynie iść na
małą polankę w głębi lasu, aby otworzyła swój umysł na otaczający ją świat.
Kiedy wróciła, zdając mu relację z tego, co usłyszała, zasiedli wspólnie do
obiadu (smoki nie wróciły, zapewne postanowiły kontynuować naukę i w
międzyczasie coś upolować), składającego się z leśnych owoców, zerwanych
wcześniej przez parę elfów. Zaczekali z posiłkiem, dopóki nie dołączyli do nich
Blodhgarm i Yaela - reszta elfów mieszkających na wyspie zrezygnowała z posiłku
na rzecz budowy zamku dla Jeźdźców i ich smoków. Pracowali niestrudzenie od
dwunastu lat i choć Eragon mówił, że wszystko wygląda wspaniale, oni nie
słuchali go, dokonując nowych poprawek.
Kiedy
skończyli jeść i rozmawiać, każde z nich udało się do własnych zajęć. Eragon,
korzystając z wolnej godziny, postanowił udać się na szczyt wzgórza dość
wysokiego, by zobaczyć stamtąd całą wyspę. Miał tam swój mały pokój, o którym
wiedział tylko on i Saphira. Komnata była bardzo skromna, znajdowało się tam
jedno duże lustro, za pomocą którego kontaktował się ze światem zewnętrznym.
Regularnie rozmawiał przez nie ze swym kuzynem Roranem i jego rodziną, z
Nasuadą, królową Alagaesii oraz z krasnoludzkim królem, a jednocześnie
przybranym bratem, Orikiem. Jednak, jak do tej pory, nigdy nie kontaktował się
z elfami. Owszem, wiedział, jak im się powodzi, dzięki informacjom Orika i
Nasuady, ale to nie było to samo.
Teraz, po dwunastu latach stwierdził, że
rany, które zostawiła w jego sercu Arya, zabliźniły się. Nie czuł już tej
palącej tęsknoty. Nic do niej nie czuł. A przynajmniej miał taką nadzieję.
Drżącą ręką dotknął lustra i wyszeptał:
- Draumr
kópa...
Świetne! Na prawdę bardzo mi się podoba i ciszę się, że tak szybko napisałaś.
OdpowiedzUsuńZapraszam po szablon <3 Pinkbodace.blogspot.com
OdpowiedzUsuńNie ma za co <3 Ale wstaw go według instrukcji, będzie lepiej wyglądał <3 Pozdrawiam. :)
OdpowiedzUsuńNaprawdę świetne... buduje napięcie... :D. Ale mam nadzieję na szczęśliwe zakończenie, jakie ja szykuję na moim blogu (gdziejasteseragonie.blogspot.com). Potem będę pisać o ich córce :D
OdpowiedzUsuńMożesz wymienić utwory lecące w tle? Enya, Adrian VOn Ziegler, te znam, reszta nei bardzo :P.
OdpowiedzUsuńMoże być z tym trochę ciężko, ponieważ wzięłam je po prostu z YT. Jest jedna piosenka od Gaelic Earth, jedna Rachel Portman (soundtrack z filmu "Czekolada") a resztę znajdziesz na YouTube właśnie pod takimi nazwami, jakie pokazane są u góry.
UsuńMam nadzieję, że pomogłam :)
Świetny, zainteresowałam się i będę czytać dalej.
OdpowiedzUsuń