Rozdział VII: Murthag

Czarnowłosy mężczyzna już z daleka widział wyspę, do której dążył. Zresztą, trudno jej było nie zauważyć. Od wysokich na dziesiątki metrów białych klifów odbijały się raz po raz fale. Woda, odbijając się od kamieni, wystrzeliwała na setki metrów w górę, a ponieważ na niebie nie było ani jednej chmury, nad klifami unosiła się wspaniała tęcza. Jeden jej koniec był tuż za lewą granicą wyspy, a drugi za prawą. Oba końce wyglądały, jakby zanurzały się w wodzie.
 "Nie uważasz, że pięknie to wygląda?" spytał mężczyzna swego smoka.
 "Co takiego, Murthagu?" zapytał wyrwany z zamyślenia Cierń.
 "No, ta tęcza. W ogóle całość wygląda razem tak, jakby to był jakiś raj, czy co..." ponieważ Murthag nie otrzymał żadnej odpowiedzi, zapytał ponownie Ciernia o jego zdanie.
 "Ładna czy nie, tęcza nie zaspokoi mojego głodu!" odparł w końcu naburmuszony Cierń, a Muthagowi nie pozostało nic innego, jak tylko głośno się roześmiać. Jak zauważył, przychodziło mu to z trudem - od tak dawna tego nie robił. Przez ostatnie lata nie mówił prawie w ogóle. Gdyby mógł, ograniczałby  się tylko do rozmowy myślowej z Cierniem.
   Jak wycenił smok, od lądu dzieliło ich jeszcze jakieś dziesięc mil, więc już po paru minutach Murthag znalazł umysł Eragona. Z dumą zauważył, że umysł jego brata jest chroniony wspaniałymi murami jak ze stali - przy ich ostatnim spotkaniu był znacznie słabszy.
 "Eka ai fricaj un Shur'tugal" powiedział Murthag tak, by Eragon mógł go usłyszeć mimo swych murów. "Eragonie, to ja, Murthag."
 "Oraz ja, Cierń" wtrącił czerwony smok. "Czy możesz pokazać nam miejsce, gdzie mamy wylądować?"
Po chwili oboje zobaczyli przed oczami polanę wystarczająco dużą dla dwudziestu takich smoków jak Saphira lub Cierń. Zgrabnie wylądowali, a wtedy podbiegło do nich mnóstwo elfów, pytających o potrzeby, samopoczucie i tym podobne. Najwidoczniej wszyscy byli już poinformowani o ich przybyciu. Po chwili elfy rozstąpiły się, robiąc przejście Blodhgramowi, najważniejszej osobie na wyspie zaraz po Eragonie. Wypełniając tradycyjne wymogi grzecznościowe, Blodhgram zaprowadził Jeźdźca i smoka do pałacu, gdzie już oczekiwali na nich Saphira z Eragonem.
   Po drodze Murthag, jak na romantyka i poetę przystało, zachwycał się architekturą, rzeźbami i obrazami, nie mogąc się równocześnie nadziwić, jak pysznie urządził się tu Eragon w ciągu tych kilku lat. Zwłaszcza, że wszystko, tak, jak we Vroengardzie, zostało wybudowane z myślą zarówno o ludziach, jak i smokach.
   Z kolei Cierń zastanawiał się, kiedy zobaczy Saphirę i tego młodzika. Jak mu tam? Orfenuela? Jakoś tak. Mimo że nie dawał tego po sobie poznać, bardzo tęsknił za swą siostrą. W dodatku chciał poznać inne smoki. To dlatego przekonał Murthaga o porzuceniu życia pustelników, by zamiast tego dołączyli do ich rodzeństwa.
   Kiedy otworzyły się drzwi komnaty, zapadła krępująca cisza. Murthag zaczął przestępować nerwowo z nogi na nogę. Patrząc na brata widział, że czuje się on równie niekomfortowo, co on. Nagle jednak Eragon zaczął biec w jego stronę krzycząc "Murthag", a on sam również poczuł, że nogi kierują go w stronę Eragona, a usta układają się w słowa "Eragonie". Chwilę trwali w uścisku, klepiąc się nawzajem po plecach. Później Murthag odsunął od siebie Eragona, chcąc mu się lepiej przyjrzeć.
 - Fiu, fiu, fiu... Ale żeś się wystroił. Wyglądasz już niczym prawdziwy szlachcic! Gdyby nie to, że pewnie codziennie się tak teraz ubierasz, to pomyślałbym, że to dla mnie! - powiedział z uśmiechem Murthag, słuchając jednocześnie powitania smoków. Saphira właśnie mówiła Cierniowi o sarnach, które upolowała z myślą o nim. Po chwili oba smoki wyszły z komnaty, by, jak domyślał się Murthag, skonsumować w spokoju posiłek. Na myśl o jedzeniu zaburczało mu mocno w brzuchu.
 - Za to ty wyglądasz, jakbyś w jednym ubraniu odbył jakąś długą, męczącą podróż - z przekorą odparł Eragon.
 - Ha, ha, ha, bardzo śmieszne... A tak serio, masz może jakieś ubrania, w które mógłbym się przebrać?
 - Czy ty chcesz mnie urazić? Na górze, w łazience znajduje się już dla ciebie wszystko, czego potrzebujesz, by się odświeżyć. Collette, jedna ze służących, cię zaprowadzi - powiedział Eragon, skinając głową młodej blondynce.
 - Dzięki wielkie. - Murthag już miał za nią podążyć, kiedy usłyszał ostatnie, najbardziej upragnione zdanie:

 - Później Collette zaprowadzi cię do jadalni na kolację. Przecież ty musisz być strasznie głodny!

~~~
Chciałam zadedykować ten rozdział Rasmusce i Lakii, które, niestety, będą musiały jeszcze trochę wytrzymać, zanim dowiedzą się, co takiego przydarzyło się Aryi :)

14 komentarzy:

  1. Nareszcie, Eraś i Murthag razem. Ty chyba lubisz nas trzymać w niepewności. Ale trudno, przeżyjemy. Wielki dzięki za dedykację i czekam na więcej.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny blog! Nie mogę się doczekać następnego postu....

    OdpowiedzUsuń
  3. Wspaniały rozdział, jak wszystkie poprzednie :) Co prawda ta sprawa z Aryą wciąż mnie bardzo intryguję, ale Murthag całkiem nieźle to wynagradza. Zawsze lubiłam jego postać, miał po prostu pecha, biedaczyszko... Ale teraz chyba mu się nawet dobrze wiedzie :) Och, ile bym dała, by sama zobaczyć tę wyspę: architekurę, obrazy, rzeźby... Ale moje wyobrażenia mi wystarczą, by wiedzieć, że wszystko było przepiękne, zwłaszcza że Murthag był zachwycony. Choć na jego miejscu pewnie też myślałabym jedynie o napełnieniu pustego żołądka. A przy okazji bardzo dziękuję za dedykację. Kompletnie się tego nie spodziewałam, więc tym bardziej się ucieszyłam :)

    Pozdrawiam serdecznie,

    Lakia

    OdpowiedzUsuń
  4. Witaj, tu znów TAF (Twoja Anonimowa Fanka).
    Nie wiem, co powinnam napisać. Musiałabym skłamać mówiąc, że fajnie piszesz, bo... piszesz genialnie! Niech ci wena dopisuje!

    OdpowiedzUsuń
  5. A więc... Arya to okropnie intrygująca panna, dlatego cieszę się, że rozwijasz teraz jej wątek (no i oczywiście Eragona :D) W pół godziny przeczytałam wszystkie rozdziały i chciałam Ci powiedzieć, że bardzo mi się podoba! A poza tym czekam na wiadomość co spowodowało atak paniki u elfki! Miło będzie jeśli mnie powiadomisz, ale sama też będę tu zaglądać, i zapewne dodam Cię do jakiejś zakładki jak tylko dokończę porządkowanie swojego bloga. Pozdrawiam cieplutko! Dajana.
    PS. Sama dopiero zaczynam i potrzebuję głupiej porady, czy jest w ogóle sens kontynuowania, dlatego jeśli możesz, to odwiedź pleasedontbreathe.blogspot.com. W ogóle zajrzyj tam, żeby mi powiedzieć, czy już napisałaś dalszą część :D

    OdpowiedzUsuń
  6. Dziękuję bardzo za miły komentarz! Mile to połechtało moje ego huehue :D Zapraszam na pierwszy rozdział, wena naprawdę mi ostatnio dopisuje ;))

    OdpowiedzUsuń
  7. Hej. kiedy kolejny post-rozdział? :D Nie mogę się już doczekać :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ostatnio jestem taka zmordowana, że nie miałam siły nic pisać. Nauczyciele chyba się na mnie uwzięli... :( Ale obiecuje, że najpóźniej w weekend będzie notka :D

      Usuń
  8. Zapraszam do mnie :)
    Ps. Czekam na CD.

    OdpowiedzUsuń
  9. Weekend minął a notki nie ma!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może chodziło o inny weekend...
      Poczekajmy, jest czas do 00:00 :p

      Usuń
  10. Pochłonełam kilka rozdziałow duszkiem, jednakże jest kilka ale. Nie ładnie wstawiać obrazek, zamiast opisu. Poza tym kilka powtórzeń. Przymykając oko na powyższe jestem całkowicie zachwycona i idę czytać dalej :)

    OdpowiedzUsuń


Jeśli komentujesz i coś Ci się nie podoba, to napisz dlaczego, dowiem się, jakie błędy popełniam i będę mogła się poprawić.

Nie hejtuj! Komentarze bezpodstawnie obrażające mnie lub któregoś z moich czytelników będą natychmiast usuwane!