Rozdział VI: Arya

    Dziewczyna poruszyła się, lekko marszcząc brwi przez sen. Nagle tuż nad nią zahukała sowa. Dziewczyna otworzyła oczy.
 "Co się stało, Aryo?" rozległ się trochę zaniepokojony głos Firnena. Elfka wstała i rozejrzała się. Nagle wybuchła radosnym, perlistym śmiechem.
 "Jesteśmy w lesie!" wykrzyknęła w myślach, jakby była to najśmieszniejsza rzecz na świecie i na dowód tego ponownie się roześmiała.
 "Oczywiście, że tak. Przecież nie zmieściłbym się w twojej komnacie" odparł z lekka skonsternowany smok. "Nie rozumiem tylko, czemu jest to takie zabawne..."
 "Ponieważ... haha... dlatego, że... Wiesz co, lepiej po prostu ci to wszystko pokażę.” Tak też zrobiła. Kiedy przez głowę Firnena przemknęły wszystkie myśli, obrazy i uczucia jego Jeźdźczyni, zrozumiał.
 "Jesteś wolna" powiedział. Arya spoważniała.
 "Właśnie tak się teraz czuję. Jednocześnie wiem, że kiedy wrócę do pałacu, znów będę królową. Dla wszystkich jestem tylko królową! Dla nikogo już nie jestem Aryą!"
 "Dla mnie jesteś" po chwili zastanowienia odparł Firnen, starając się przekazać w tych słowach całą swoją siłę uczucia do niej. "I dla... Zresztą, nieważne."
Mimo że Arya próbowała dowiedzieć się, o kogo mu chodziło, nie udało jej się. Firnen był nieugięty.
 "Skoro sama nie wiesz, to znaczy, że nie jesteś na tę informację gotowa" powiedział, kończąc tym samym dyskusję. Chwilę pogadali, jednak w pewnym momencie Arya zerwała się jak oparzona.
 "Która godzina?!"
Firnen przeciągając się leniwie, wysunął język, smakując powietrze.
 "Wydaje mi się, że lada chwila elfy w pałacu zaczną się budzić. W kuchni już szykują dla ciebie śniadanie"
 "O nie! Muszę jak najszybciej wracać do pałacu!" Arya w pośpiechu zaczęła rozczesywać palcami swoje czarne włosy, wyławiając z nich co chwilę szyszki i liście. Otrzepała swój strój i już miała wsiadać na Firnena, kiedy zauważyła, że jest on dziwnie cichy. Wcześniej, rozgorączkowana, nie zauważyła tego, ale teraz aż rzucała się w oczy jego melancholia. Przytuliła się do jego głowy, tak jak robiła to zawsze, aby go pocieszyć i ze zdumieniem odkryła, że nie potrafi już objąć rękami jego szyi.
 "Co się dzieje, Firnenie?" Smok nie odpowiedział.
 "Wiesz, że mi możesz wszystko powiedzieć. Poza tym, przez to, że ty cierpisz, cierpię i ja."
 "A co byś powiedziała na to, że to cierpienie nie pochodzi ode mnie, lecz od ciebie?"
 "O czym ty mówisz?" zdziwiła się niezmiernie Arya. Jednak Firnen jakby nie usłyszał pytania, zamiast tego powiedział:
 "Od kiedy się wyklułem, byliśmy tylko dwa razy poza granicami Du Weldenvarden. Po raz pierwszy, kiedy spotkaliśmy się z Saphirą i Eragonem, a ostatnim razem byliśmy w delegacji u królowej Nasuady trzy lata temu. I nawet mimo tego, że jestem smokiem, a moje serce rwie się ku wolności, wiem, że twoja dusza jest dziksza od mojej. Jesteś niczym egzotyczny ptak zamknięty w klatce. Ptak wyrywa się z tej pułapki, ale kraty tylko się zacieśniają. Te kraty, te obowiązki, niedługo oplotą cię tak ciasno, że już nie będzie ucieczki. A ty zginiesz."
Arya dłuższą chwilę milczała. Następnie powiedziała:
 "Może uda mi się zdobyć dla nas parę tygodni, w czasie których moglibyśmy robić, co chcemy. W tym czasie lordowie mogliby zarządzać państwem. Ale pamiętaj, nie mogę niczego obiecać. Jestem królową i za bardzo kocham mój lud, by zostawić go pod opieką takich łotrów, jak Misurviel. Czy możemy już wracać?"
Zielony smok bez słowa pomógł jej się bezpiecznie usadowić i odlecieli.
   Ponieważ Arya nie powiedziała nikomu, że wychodzi, znów musiała po kryjomu wejść do swej komnaty, aby nie budzić podejrzeń. Smok cicho wylądował na placu przed jej balkonem, a ona zwinnie wspięła się po roślinach aż do swojego pokoju. Tym razem było łatwiej, bo szła do góry i nie musiała nieustannie patrzeć w dół. Wspinając się, pomyślała o tym, jak kiedyś wspinała się z Eragonem po latarni, gdy uciekali z Imperium.
 "Dobrze, że tym razem nie miałam na sobie sukni." Uśmiechnęła się na tę myśl, ale uśmiech zszedł z jej twarzy, kiedy tylko stanęła na balkonie. Zaczęła się rozglądać po komnacie z przerażeniem w oczach. Cofnęła się parę kroków i trafiając na kolumnę przy balkonie, kurczowo się jej przytrzymała. Jej rozbiegany wzrok padł na łóżko.
   Po chwili cały pałac usłyszał mrożący krew w żyłach krzyk.

7 komentarzy:

  1. Pisz... powiadam ci pisz to dalej.... ja nie wytrzymam dłużej nie mogąc doczekać się co będzie dalej :D. Błagam... ;)

    TO JEST EPICKIE!!!!!!!!!!!!!!!!!!!

    OdpowiedzUsuń
  2. Twój blog jest bardziej epicki, niż opowieść właściwa czyli cała seria "Dziedzictwa"


    :D:D:D

    OdpowiedzUsuń
  3. Cudne. Nie mogę się doczekać następnej notki związanej z Aryją. Bardzo mnie ciekawi, co nasza królowa zobaczyła w swej komnacie. Znając życie będę się zastanawiać nad tym, co utrudni mi zaśnięcie.
    Ps.: mogłabyś informować mnie o nowych notkach?
    Kvetha, fricai.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki za komentarze, aż się zarumieniłam ^^
      Ja Rasmusko (tak to odmieniać?)- będę cię powiadamiać na twoim blogu i przy okazji dodam go do obserwowanych:) Niestety, zamierzam trochę potrzymać cię w niepewności, bo najpierw (info dla Smoczej Strażniczki) skupię się na Murtasiu :D

      Usuń
  4. Możesz się zwracać do mnie porostu Rasmusko :) Czekam z niecierpliwością.
    Ps. U mnie za chwilkę będzie NN :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Witam.

    Nie wiem, czy pamiętasz, ale kilka dni temu zapraszałaś mnie na swojego bloga. Wpadłam dopiero dzisiaj, bo ostatnio miałam straszne urwanie głowy i kompletny brak czasu... No, ale nie o tym miałam pisać. W każdym razie, Twoje opowiadanie bardzo mi się spodobało, zarówno sam pomysł, bo zakończenie "Dziedzictwa" mi też nie przypadło do gustu, jak i Twój styl pisania. Opisy są bardzo dobre, akcja ciekawie prowadzona - czego chcieć więcej? Jestem naprawdę pod ogromnym wrażeniem. Znalazłaś we mnie stalą czytelniczkę :) I tutaj mam małą prośbę - czy mnie również mogłabyś informować o nowych rozdziałach na moim blogu (www.lady-of-revenge.blog.onet.pl)? Byłam wdzięczna. I oczywiście też jestem strasznie ciekawa, co takiego zobaczyła Arya... Cóż, pozostaje mi czekać na ciąg dalszy.

    Pozdrawiam serdecznie,

    Lakia

    OdpowiedzUsuń
  6. Masz bardzo lekkie pióro, z którego bardzo zręcznie korzystasz. Budowa akcji jest bardzo podobna do oryginału, tak jak i zachowania bohaterów, czy ich wewnętrzne przemyślenia, rozterki. ( Chodziło mi głównie o Angelę z poprzedniego rozdziału), chociaż widać tu też część zupełnie innego autor, lecz koniec końców wszystko komponuje się świetnie. Wszystkie rozdziały przeczytałem od razu i czuję niedostatek. Czekam na kontynuację!

    OdpowiedzUsuń


Jeśli komentujesz i coś Ci się nie podoba, to napisz dlaczego, dowiem się, jakie błędy popełniam i będę mogła się poprawić.

Nie hejtuj! Komentarze bezpodstawnie obrażające mnie lub któregoś z moich czytelników będą natychmiast usuwane!